UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…

Zrozumiałem

 baner muchy

Na żyłkę pomiędzy glonami

Na żyłkę pomiędzy glonami 

Piękna dzika Łupawa. Czarna woda, ciemne brązowe dno pokryte brunatnymi kamieniami i glonami w kolorze soczystej ziele- ni. Występują one na odsłoniętych odcinkach rzeki, tam gdzie piękne zwisające nad rzeką drzewa nie zacieniają powierzchni wody. Brzegi rzeki to gęstwina zarośli, połamanych gałęzi i zatopionych częściowo konarów. Bagna i zakola pełne mułu. Głębokość od kilkudziesięciu do 200-250 cm w najgłębszych odcinkach. Raczej brak tutaj wody wolnej od roślinności. Wypłycenia w samym nurcie mają charakter piaskowo-kamienny lecz tam gdzie głębiej, można natknąć się na duży kamień lub głaz. Pomiędzy kępami glonów, znajdziemy wypłukane żwirowiska w kolorze rudobrązowym. Są to miejsca obserwowane przez lipienie i pstrągi.

 b_300_200_16777215_00_images_flyfishing_wedkarstwo_rzeczne_z1.jpg

Właśnie tam należy poprowadzić nasze nimfy. Niestety podanie takie- go zestawu much jest bardzo trud- ne. Pośród zwisających gałęzi, przy- ponów i much z całej Polski, zawsze znajdzie się miejsce na nasz łowny zestaw. Piękna Łupawa jest wymagająca i szlifujemy swoją technikę w krótkim tempie. Rzeka wymaga od nas wysokiej koncentracji i łowienia w innej przestrzeni. Musimy mieć oczy dookoła głowy, obserwować to co dzieje się nad nami, z tyłu i po bokach. Samo brodzenie w tej wodzie to sport ekstremalny. Nie widać dna, jeśli tylko głębokość jest większa niż 50-70 cm. Kamienie są ciemne i śliskie, glony oplatają stopy w najmniej oczekiwanej chwili.

 

Łowienie na Łupawie, to duża przyjemność. Nie jesteśmy na tej wodzie faworytami dnia, jedziemy tam raczej po naukę, po nowe nie- oczekiwane doświadczenia. Samo wejście w stanowisko to decyzja o następnych krokach związanych z łowieniem. Możemy wsunąć wędkę w przybrzeżne krzaki i podążając za nią stanąć przy samym brzegu. Wy- sunięta wędka będzie już w połowie wody. Wolna szczytówka pozwoli na rzut. No i w zasadzie nie mamy jak się ruszyć. Krzaki napierają na nasze boki, od góry przykrywają nas gałęzie. Po męczącym zajęciu dogodnego stanowiska, każdy nasz rzut powinien być bardzo precyzyjny. Jeśli wymagany jest mały ciężar much, sytuacja staje się jeszcze trudniejsza. Należy podać lekki zestaw dosyć daleko z małą możliwością wykonania zamachu w górę i na boki. Samo podanie much odbywa się poprzez zastosowanie rzutu rolowanego lub rzutu dolnego. W szczególnie trudnych sytuacjach, stosuję trik polegający na złapaniu jedną ręką dolnej nimfy, napięciu sznura i wyrzuceniu zestawu w przód z wykorzystaniem elastyczności szczytówki wędki. Praktycznie bez machnięcia kijem, jesteśmy w stanie podać muchę na odległość 2-3 metrów. W poprzek prądu.

 

b_300_200_16777215_00_images_flyfishing_wedkarstwo_rzeczne_z2.jpgUff, wydaje się, że jesteśmy blisko sukcesu. Wystrzelony zestaw płynie prosto na przerwę pomiędzy dwoma kępami glonów. Fluorocarbonowa żyłka 0,08 pozwala na szybkie zatopienie zestawu i jest praktycznie niewidoczna dla ryb. Niestety krawędź pomiędzy kępami glonów zwykle zatrzymuje cały przypon. Nie da się go dalej prowadzić i misterne podanie przynęt wydaje się całkowitą porażką.

 

Miejscowi koledzy łowią skutecznie. Ich skuteczność to nie tylko kwestia dobrych much, ale również prezentacji zestawu. Nie podamy naszych przynęt w taki sposób jak zwykle robi się to na otwartej wodzie. Nasi doświadczeni koledzy z północy kraju, podają muchy prosto i skutecznie. Lekki zestaw wyrzucony dołem jest po prostu podawany w linii nurtu, a nie prostopadle do niej. W osi linii pomiędzy kępkami roślin lub kamieni. Przypon wpływa wtedy swobodnie z prądem pomiędzy glony. Zaczynamy prowadzenie z podniesioną wysoko (na ile to możliwe) szczytówką i stopniowo kontrolując dryf zestawu opuszcza- my ją w dół. Wiem, wiem... jest ten krytyczny moment wyprostowania całego zestawu w linię. Staramy się pozostawić jednak minimalny kąt pomiędzy szczytówką a przyponem. Kontrolujemy też jego spływ długością wysnuwanej żyłki lub sznura. Podnoszeniem lub opuszczaniem szczytówki regulujemy głębokość prowadzenia.

 

Cały czas pracujemy nogami i czekamy na podejście ryb. Nie szukamy miejscówek, nie krążymy po okolicy wypytując się o najgłębszy dołek. Nie chodzimy do baru. Czekamy. Cierpliwie czekamy na pojawiające się nagle stadka lipieni. W odróżnieniu od naszych południowych rzek, Łupawa nie jest rozległa i szeroko rozlana. Ryby grupują się zatem i przemieszczają w poszukiwaniu pokarmu. To daje nam pewność, że przy sprzyjających warunkach możemy w kilkanaście minut złowić z jednego miejsca kilka ryb.

 

Jest jeszcze jeden trik jaki stosuje się podczas łowienia na Łupawie. Jeśli partner ze stanowiska preferuje łowienie w głębokiej wodzie, dobrze jest ustawić się poniżej niego w linii jego .... butów. Możecie wierzyć lub nie, podczas jednej z tur naszych zawodów, pociągnąłem w ten sposób kilka lipieni, dosłownie z 2 metrów poniżej łowiącego obok mnie zawodnika. Poruszając dno podnosimy z niego wszystko co żyje. Lipienie ustawiają się w takim „śladzie” , a my możemy podać im nasze nimfki. Jeśli łowicie parami próbujcie wymieniać się czasami obchodząc swoje stanowiska na przemian. Każde poruszenie dna na tej rzece, daje duże korzyści łowiącemu.

 

 

b_300_200_16777215_00_images_flyfishing_wedkarstwo_rzeczne_z3.jpg

Wracamy do naszego łowienia. Branie następuje zwykle w końcowej fazie prowadzenia przynęt, po przy- trzymaniu zestawu i jego delikatnym poderwaniu od dna. Samo zacięcie zwykle tak łatwe, tutaj urasta do rangi problemu miesiąca. Krótka lipieniowa wędka to podstawowy sprzęt na takiej rzece. Kołowrotek z lekko nastawionym hamulcem lub sznur między palcami. Zacięcie w górę kończy się często umieszczeniem szczytówki pomiędzy zwisającymi gałęziami. Dlatego podcinać można tylko na boki i krótkim delikatnym ruchem nadgarstka. Cza- sami wystarczy zwykłe naprężenie sznura.

Gdy ryba jest już zapięta, można zmienić kąt ustawienia szczytówki w stosunku do przyponu obniżając np. swoją pozycję. Pamiętajmy też o drzewach nad nami. Sięga- my ręką po podbierak i oczywiście go nie ma. Został na gałęziach za nami. Cofać się z rybą na wędce w kierunku napiętej jak cięciwa gumki podbieraka to duża odwaga. Oczy- wiście jak jesteśmy tuż tuż, odpina się i uderza nas w nogi.

 

 

 

Podbierak w ręce, ryba zapięta, stalowo-szary lipień powoli się do nas zbliża. Przyklękamy lekko i powtarzamy monotonnie „tylko nie w glony, tylko nie wejdź w glony„ Niektórzy mówią, że to pomaga.

 

Jerzy Paluch

Artykuł ukazał się w magazynie FLYSPORT.pl

Nasi partnerzy

Ankiety

Jak metodę łowienia na muchę preferujesz
Jaką metodą nimfy łowisz